
Dzień TOLERANCJI
16 listopada jako Międzynarodowy Dzień Tolerancji zostałustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1995 roku. Od tamtej pory w połowie listopada promujemy jedno z cenniejszych osiągnięć ludzkości – tolerancję.
Ten dzień ma przypominać wszystkim mieszkańcom ziemi, jak ważne jest wzajemne zrozumienie, szacunek dla odmiennego pochodzenia, języka, religii czy poglądów.
Co świętujemy w Międzynarodowy Dzień Tolerancji?
Po ustanowieniu Międzynarodowego Dnia Tolerancji kraje członkowskie UNESCO przyjęły „Deklarację Zasad Tolerancji”. Według jej zapisów tolerancja została zdefiniowana jako:
Tolerancja
Tolerancja to szacunek do innych ludzi. Każdy człowiek jest inny. Ludzie różnią się od siebie. Na przykład inaczej myślą. Nie musisz się zgadzać z ich zdaniem. Powinieneś tolerowaćzdanie inne niż własne.
Ludzie mogą mieć różne opinie na różne tematy. Ludzie mogąpodejmować różne decyzje i robić różne rzeczy. Powinieneśtolerować opinie i działania ludzi. Na przykład: lubisz tylko muzykę disco polo, ktoś inny lubi muzykę rockową -Powinieneś to tolerować.
Nie powinniśmy tolerować opinii i działań ludzi, jeśli krzywdzą innych na przykład, jeśli biją innych ludzi.
Co to znaczy być tolerancyjnym
Tolerancyjny człowiek szanuje innych ludzi. Szanuje zachowania i zdanie innych. Tolerancyjny człowiek rozumie, że ludzie różnią się. Ludzie różnią się na przykład: –narodowością, kolorem skóry czy religią. Tolerancyjny człowiek docenia wszystkich ludzi. Wie, że różnice między ludźmi są ważne. Dzięki nim można nauczyć się nowych umiejętności na przykład innego języka.
Dlaczego tolerancja jest taka ważna?
Tolerancji to postawa, która cechuje się szacunkiem okazywanym dla poglądów, zachowań i cech innych ludzi. Czy wiesz, dlaczego jest tak ważna?
Polecamy Wam kilka filmów i książek o tolerancji :
Dla dzieci:
Dla młodzieży:
Film zaczyna się od sceny, w której chłopcy grają beztrosko w koszykówkę. Fajnie jest, póki nie przyczepi się do nich dwóch starszych typów, z wielką potrzebą zademonstrowania wszystkim obecnym, kto tu rządzi. Tu, czyli w domu dziecka, gdzie 11-letni chłopiec trafił po śmierci mamy i gdzie radzi sobie całkiem dobrze. Wszystko się zmienia, gdy w domu dziecka pojawia się jego tato. Upokorzeniom nie ma końca, z czym chłopiec zupełnie nie może sobie poradzić. Potrzeba akceptacji u kolegów jest tak silna, że chłopiec ucieka z placówki prosto do taty. Początkowo nie umie zaakceptować jego wyglądu, ale w miarę upływu czasu i włożonej w rozwój tej relacji pracy wszystko się zmienia.
Auggie cierpi na rzadką chorobę genetyczną zwaną dyzostozątwarzowo-żuchwową lub zespołem Treachera Collinsa. Przeszedł ponad 20 operacji – sporo jak na piątoklasistę. A to znamienne, bo Auggie zaczyna właśnie swoją przygodę ze szkołą i kończy etap domowej edukacji, wolnej od oceny środowiska tak nieprzewidywalnego, jak banda szkolnych kolegów. Wsparcie rodziców ma ogromne i z tąsilną bazą wkracza w zupełnie nowy świat. Nieodłączny kask astronauty też zostaje w domu. Kto go teraz obroni, kto zasłoni przed prawym sierpowym, groźbą albo cynicznąuwagą? Czy lepiej się schować i nie rzucać w oczy szkolnym prześladowcom?
Autorką książki jest mama niepełnosprawnego Franka, ich doświadczenia i doświadczenia innych rodzin, z którymi rozmawiała, stały się punktem wyjścia do powstania tej publikacji. Dzieci mają zupełnie innąperspektywę patrzenia na temat niepełnosprawności, świeżą, pozbawioną stereotypowych torów, czystą. Tak właśnie napisana jest ta książką, z ich perspektywy. Sześcioletni Franio opowie wam o tym, jak mówi nie mówiąc wcale. Jedenastoletnia Ania, która nie widzi, opowie o muzycznej pasji. Sześcioletnia Zuzia o przygodach na wózku. Ania i Zosia to bliźniaczki, identyczne, różni je tylko rozwój intelektualny. Wszystkie historie są bez fałszywych nut, bez uników, z dużą nadzieją na połączenia światów osób zdrowych i nie w pełni sprawnych.
Kamil ma pięć lat i pomysły, jak na jego wiek przystało. I przygody, jak każdy pięciolatek. W piłkę gra i jeździ na rowerze, tandemem ze straszą siostrą Zuzią. Trudno byłoby mu prowadzić rower samodzielnie, bo Kamil nie widzi, dlatego patrzy inaczej. Ta książka opowiada o chłopcu, który od zwykłego pięciolatka różni się niewidzeniem. Nie o chłopcu, który wymaga litości, czy specjalnej troski, bo Kamil jest bardzo samodzielny, zamiast oczu, używa rąk.
Zdanie z tej książki wystarczy za cały opis: „Wiem, że nie mogę zmienić tego, jak wyglądam. Ale MOŻE, tylko może…ludzie mogą zmienić sposób, w jaki na mnie patrzą”. August wygląda inaczej, jego mama twierdzi, że jest cudem, ale obcy, widzą tylko tyle, że ma dziwną twarz. Tylko czy to cośznaczy?
Co byś zrobił, gdybyś obudził się z rogami na głowie? Szczerze, co byś zrobił? Wspaniała, niezwykle poruszająca i uruchamiająca perspektywa spojrzenia na odmienność. Bo, jeśli ktoś uczy się tolerancji dla różnic, będąc bliżej normy, to przecież, ktoś, kto od tej normy odbiega, musi zaakceptowaćją u siebie samego. Myślicie, że to łatwe? Spróbujcie sięprzekonać.
Poznajcie zgraną paczkę: jednego z dziurawym brzuchem, drugiego złożonego na pół, trzeciego sflaczałego, czwartego odwróconego do góry nogami i piątego – dziwoląga nad dziwolągi. Żyją razem, razem zaczynają wiele rzeczy, by ostatecznie niczego razem nie dokończyć, lubią swoje życie i niekończące się dyskusje o tym, kto nie udał się najbardziej. Pewnego dnia, zjawia się u nich gość, który udał się idealnie, ale po krótkiej chwili okazał się od ideału daleki. Poznajcie tęekipę, z nimi dowiecie się, by nie zadzierać nosa, by nie zmieniać kogoś na siłę i jak ważne jest lubienie samego siebie, nawet jeśli nie jest się do końca udanym.
Titi pochodzi z Haiti, ale jego rodzice nie. Tata ma na imięRafał, mama Julia, a ich skóra jest koloru białego. Titi o tym wie, łatwo to przecież zauważyć. Titi jest czarnoskóry i nie zastanawia się nad kolorami, pewne kwestie są tak oczywiste, że nie trzeba o nich myśleć. Ale spotykający go ludzie, najpierw widzą kolor. Inny. Ciemny. To im wystarcza, by nazywać go czarnuchem. To słowo jest jak cios. Trudno się z nim żyje. Jeśli komuś łatwo przychodzi wypowiedzenie go, to najwyraźniej przespał ważną życiową lekcję. Basia nie ma problemów ani z tolerancją, ani z empatią. Wie, co zrobić, by Titi poczuł się lepiej.